Apokalipsa z Aniołami w tle czyli Angelfall - Opowieść Penryn o końcu świata
" Aniele Boży, stróżu mój,Ty zawsze przy mnie stój..." Wszyscy znamy
tę modlitwę, każdej nocy szepczemy ją w łóżkach, otuleni ciepłą kołdrą. Czujemy
się bezpiecznie wiedząc, że ktoś nad nami czuwa, czujemy ciepło kiedy o nim
myślimy, mamy nadzieję, że jego białe puszyste skrzydła, ochronią nas przed
każdym niebezpieczeństwem. Niestety w świecie Penryn chyba nikt nie wypowie
tego na głos, nikt też nie chciałby aby w jego otoczeniu znalazł się anioł.
Dlaczego ?
Bo to mogłaby być ostatnia osoba jaką ujrzy przed
śmiercią.....
Opis z okładki
Ziemię ogarnęły ciemności.
Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za
dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do
kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne
jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez
wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi
śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy
ludzie zdołają im się przeciwstawić? Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w
desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry, która została porwana.
Żeby zwiększyć swoje szanse musi zjednoczyć siły ze swoim największym wrogiem.
Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie
zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w
oczy. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym
wyborem.
Siedząc jak zwykle w księgarni i przeszukując
książki, które mogłyby mnie zainteresować, ruszyłam do działu o nazwie
"Fantastyka". Właśnie tam natknęłam się na Angelfall. Pierwszą
rzeczą jaka zwróciła moją uwagę to tytuł, gra słowna Angel - anioł i fall -
upadek, przemówiły do mnie. To na pewno będzie coś co aniołach, upadłych czy
nie warto wziąć ją do ręki i przeczytać opis. Kiedy to zrobiłam , od razu
zaczarowała mnie okładka, piękne wariacje kolorów fioletu, granatu i brzoskwini
oraz rozłożone skrzydła, sprawiły, że postanowiłam przyjrzeć się opisowi.
(wiem, wiem, książki nie ocenia się po okładce, ale bądźmy szczerzy jeśli coś
nas nie zaciekawi to na pewno nie zwrócimy na to uwagi). Opis także był
interesujący więc pobiegłam do kasy i w ten oto sposób stałam się
posiadaczką pierwszego tomu Angellfall.
Jak mogliście zauważyć po przeczytaniu opisu, życie
Penryn nie było i nie będzie zbyt łatwe. Możecie się domyślać, że choroba
psychiczna matki i niepełnosprawność siostry stanowią duże wyzwanie kiedy
człowiek ucieka przed śmiercią i apokalipsą krwiożerczych Aniołów.
Aniołowie.... no właśnie w powieści Susan Ee,
zachowują się oni zupełnie inaczej niż miłosierni i wybaczający posłańcy Boga ,
ale nie oszukujmy się o brutalnej i przerażającej stronie tych skrzydlatych
stworzeń możemy poczytać w Biblii. W końcu to Archanioł Michał strącił Lucyfera
do piekieł i nazywany jest Generałem Wojsk Niebieskich, a jego anielscy
kompani Żołnierzami Niebios, którzy na rozkaz "Ojca" gotowi są
zgładzić każdą istotę. Żądni krwi, brutalni i zabójczy to właśnie takich
aniołów tu spotkamy i powiem szczerze, że to mi się podoba.
Penryn, żyje w świecie po, a
właściwie w trakcie apokalipsy. 24h na dobę grozi jej niebezpieczeństwo. Na
ulicach grasują gangi, ograbiające opustoszałe domy i budynki z zapasów
żywności i odsprzedają je tym którzy jeszcze się uchowali. Brakuje podstawowych
artykułów. Ludzkości zagraża całkowita zagłada, gdyż zesłani na nasz świat
aniołowie maja tylko jedno zadanie. Wybić ludzkość do nogi, to straszna
wiadomość dla "najeźdźców" ale nielicznym takim jak Penryn udaje się
uciec, chowając się w opustoszałych i niszczejących domach, szukając pożywienia
gdzie tylko się da i wspominając czasy kiedy mogła być normalna
nastolatką. I tak toczyło się jej życie, aż pewnego dnia wszystko
pokomplikowało się jeszcze bardziej. Matka nagle znika, siostra zostaje
porwana, a jej sprzymierzeńcem okazuje się jej największy wróg. Angelfall ma w sobie wiele plusów....
Przede wszystkim jest nim styl jakim pisze Susan Ee, autorka pisze w taki sposób, że ciężko jest się nie zainteresować. Nie wiem jak inni ale dla mnie podczas czytania, towarzyszyło uczucie ciągłej melancholii, straty, możne właśnie dlatego, że świat jaki znamy, pełen barw, bawiących się dzieci czy po prostu tłumu ludzi towarzyszącego nam w kinie, w autobusie itp. w tym świecie już nie istnieją, panuje wszechobecny smutek bo to co kiedyś był nudną normalnością teraz jest pięknym marzeniem, marzeniem o zwyczajnym świecie.
Podobało mi się również ujęcie Aniołów, jako istot brutalnych, pewnego rodzaju drapieżników, gdyż w literaturze ciężko jest znaleźć coś podobnego, cała ta wizja zagłady świata ludzi wywołana przez anioły i świat w którym nie ma miejsca na uśmiech czy happy end jest bardzo intrygująca. Tu liczy się przetrwanie i wola walki.
Na plus zasługuje tu także sama Penryn, którą poznajemy jako bardzo dojrzałą jak na swój wiek dziewczynę, dla której bezpieczeństwo siostry jest ważniejsze niż jej własne. Penryn nie waha się przed każdym wyzwaniem, które rzuca jej los, potrafi nawet sprzymierzyć się z niebezpiecznym wrogiem aby odzyskać to co dla niej ważne.
A co mi się nie podobało....
Na szczecie nie ma tego dużo . Po pierwszy trochę
banalne spotkanie głównych bohaterów,
za dużo zbiegów okoliczności i
przewidywalne zachowanie obojga. Po drugie pomimo dobrego stylu pisania, sama
akcja nie jest jakaś wartka. Na początku przyspiesza, potem zwalnia, przygody
Penryn i jej towarzysza sprowadzają się do podróży do siedliska aniołów, od czasu
do czasu akcję urozmaicają nam walki i potyczkami słownymi które toczą między
sobą (te są akurat ciekawe)Podsumowując
Powieść ma wiele plusów i minusów, oczywiście to co spodobało się mnie, was może doprowadzać do białej gorączki. Jedni kochają Angelfall, drudzy nienawidzą, ja jestem w tej trzeciej grupie,a mianowicie jestem za ale nie jest to moja ukochana książka, dla której mogłabym zarwać noc aby tylko dowiedzieć się, jak to wszystko się skończy. Z przyjemnością sięgnę po tom 2 i 3, które już czekają na mnie na półce.
Sprawdźcie ją na swojej skórze i dajcie znać czy skradła wasze serca od pierwszej strony, czy może rzuciliście ją w kont pokoju mówiąc "Nigdy więcej!", a może tak jak mi książka sprawiła wam sporo przyjemności i myślicie o niej ciepło.
Nie przedłużając, zapraszam do przerażającego świata Penryn i pamiętajcie nasłuchujcie trzepotu skrzydeł, bo może Wam to uratować życie.
Ostateczna ocena to
4 na 5 wilczych jagód
Tytuł oryginału: Angelfall
Autor: Susan Ee
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Seria: Angelfall
Tom: 1
Data wydania: 17 kwiecień 2013
Liczba stron: 315
Wydawnictwo: Filia
Cena na okładce: 36,90
Nie słyszałam nigdy o tej książce,ani o samej autorce aczkolwiek już jestem nią bardzo zaintrygowana,sam tytuł już powoduje,że chce sie ją czytać :) Na razie na mojej półce siedzi pełno książek ,które czekają na przeczytanie ale jak wspomniałam - na pewno i po tą sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :) http://seemixieblog.blogspot.com/
Nie słyszałam wcześniej o tej serii, ale chyba rozejrzę się za nią w internecie. Masz różne rozmiary czcionki w poście, nie wiem, czy to zauważyłaś, czy może to celowe.
OdpowiedzUsuńDzięki, już poprawione ;)
Usuńnie specjalnie przepadam za takim apokaliptycznymi historiami, ale ta mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka, muszę ją przeczytać! Zainteresowało mnie wszystko dzięki twojemu podsumowaniu <3 Bardzo fajny blog!!!
OdpowiedzUsuńDzięki, cieszę się, że zainteresowała Cię recenzja. Książka jest naprawdę fajna :)
UsuńLubię taki klimat, więc z chęcią sięgnę po książkę, dzięki za recenzję!
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci się spodobała :)
UsuńRecenzja brzmi bardzo zachęcająco, książka leci na listę "Do przeczytania" :-) Myślę, że powinnaś popracować trochę nad wyglądem bloga - jest dobrze, więc dlaczego ma nie być jeszcze lepiej? Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDzięki, dziś wieczorem zamierzam zrobić poprawki ;)
UsuńMuszę ją przeczytać!! :D Wydaje się naprawdę świetna :D
OdpowiedzUsuńJuż dawno planowałam ją przeczytać, ale jakoś zawsze brakowało mi czasu :D Co do okładki- mnie też oczarowała i nawet nie znając opisu, brałabym w ciemno ;)
OdpowiedzUsuń